Z rozmów z Wami wiem, że często chcielibyście palić woski, ale nie możecie, bo mieszkacie w akademiku, macie koty, nie możecie używać ognia itp. Odpowiadam wtedy: wcale nie musicie korzystać z tradycyjnych kominków, aby cieszyć się zapachem. Dzisiaj opowiem Wam, w jaki sposób możecie używać woski bez konieczności odpalania tealighta.
Najprostszy sposób to oczywiście otwarcie wosku i postawienie na biurku/szafce/przy łóżku/w dowolnym miejscu. Najlepiej w pobliżu źródła ciepła, ale nie na grzejniku! Wosk ma wysoką temperaturę topnienia, ale lepiej nie ryzykować, że roztopi się na gorącym grzejniku i spłynie po ścianie. Ja sama przez długi czas trzymałam otwarty wosk na biurku w pracy; zapach Ayato już na zawsze będzie mi się kojarzył z przerwami od telefonów i odpowiadania na maile. Pachniał intensywnie nawet bez podgrzewania i w każdej chwili mogłam po niego sięgnąć, aby się trochę zrelaksować.
Drugim, bardzo prostym sposobem jest wrzucenie wosku do szafy. Sama używam w ten sposób antycznej już zapachowej tabliczki Bat!, którą włożyłam do szafy 4 lata temu, gdy się przeprowadzałam. I wciąż pachnie! Wystarczy zawinąć wosk w kawałek materiału lub ręcznika papierowego i włożyć między swetry, możecie również wrzucić kilka kostek do woreczka z organzy. Pięknie pachnące ubrania gwarantowane. Na lata, jak pokazuje mój przykład.
W podobny sposób możecie zapachnić swoje torby i plecaki: wystarczy zawinąć kawałek wosku w chusteczkę czy kawałek materiału i wrzucić na dno.
Zapach możecie też mieć przy sobie w formie biżuterii zapachowej, o której opowiadałam już kilkukrotnie.
Ostatni sposób, najbardziej tradycyjny, to kominek elektryczny. Na rynku dostępnych jest mnóstwo ciekawych kształtów, a niektóre z nich służą również za lampkę. Kominek elektryczny podgrzewa wosk ciepłem żarówki, bez ognia. Ogrzewanie jest bardziej równomierne i stabilne, choć wosk topi się wolniej niż w przypadku tradycyjnego kominka. Zero ryzyka pożaru i przypalonej kociej sierści. :)
Jak Wam się podobają takie sposoby? Korzystacie z któregoś z nich?